Udaipur, nazywany Wenecją Wschodu, to już druga Wenecja Wschodu, jaką przyszło nam odwiedzić*. Pierwszą było Suzhou w Chinach, które dodatkowo jest też stolicą stinky tofu (uwierzcie mi, że stinky tofu jest bardzo stinky...)
Nie rozumiałam, dlaczego Udaipur dostał taki przydomek, bo typowych weneckich atrakcji: kanałów czy gondolierów tutaj nie znajdziesz. Kiedy jednak zbliżyla się pora zachodu słońca i woda zaczęła mienić się kolorami światel, a budynki - za dnia białe**, stały się najpierw złote a potem krwistoczerwone, Udaipur wygladał jak pocztówkowe miasto zakochanych. I może właśnie stąd porównania z Wenecją.
...
Poznawanie miasta zaczęliśmy od spaceru do pobliskiego parku Sajjan Niwas, żeby rozeznać się czy park nadaje się do porannego biegania. Ku naszej radości widzieliśmy tam sporo joggerów i wróciliśmy następnego dnia, żeby potruchtać trochę, nie będąc non-stop ściganymi przez psy.
Następnie przespacerowaliśmy się do punktu widokowego przy świątyni Shri Manshapurna Karni Mata, do którego dojeżdża też kolejka linowa. Malownicza trasa spacerowa biegnie niedaleko pałacu i wzdłuż jeziora Pichola, a widok ze szczytu wynagradza każdą wylaną po drodze w upale kroplę potu. Jest to popularne miejsce na oglądanie zachodu słońca i nic dziwnego - rozpościera się stąd panorama na całe miasto. Na jeziorze w oczy rzuca się hotel Taj Lake Palace, który fani Jamesa Bonda rozpoznają z filmu "Octopussy". Wstęp do hotelu mają jedynie goście, a każda wycieczka poza hotel wymaga wyprawy łódką do brzegu:)
Apropos hoteli, to w całym Rajastanie znajdziecie tzw. "heritage hotels", czyli dawne rezydencje radżów przekształcone w hotele. Utrzymane w klimacie baśni tysiąca i jednej nocy hotele-pałace (wpływy kultury arabskiej są tutaj widoczne na każdym kroku i nie bez poworu - muzułmanie rządzili na terytorium północnych Indii do ok. XVI wieku), są nie tylko bardzo klimatyczne ale i w zależności od miesiąca wizyty i wielkości pokoju - horrendalnie drogie albo prawie tanie. Jeśli chcecie zaszaleć i popławić się chwilę w splendoże rezydencji radżów, podobno Udaipur jest jednym z miejsc,w których warto. Bardzo dużo dobrego wyczytałam o pałacu Jagat Niwas - przepięknym XVII wiecznym budynku, w którym da się znaleźć pokoje w sensownej cenie, jeśli bukuje się z wyprzedzeniem, czego my niestety nie zrobiliśmy.
Tańszą opcją, żeby poczuć się jak hinduska szlachta jest odwiedzenie imponującego pałacu miejskiego, którego wybudowę rozpoczęto w XVI wieku a zakończono 400 lat później. Wznosząca się na wzgórzu konstrukcja uchodzi na największy pałac tego typ w Radżastanie. Jego część otwarta jest dla zwiedzających. a reszta ciągle zamieszkana przez lokalną radżastańską rodzinę królewską. Pałac jest imponujący i zachwyca zwłaszcza wewnątrz dzięki kolorowym pokojom i dekoracjom kamieniami szlachetnymi i półszlachetnymi znajdującymi się na każdym kroku.
Przyjemna jest również wycieczka łódką po jeziorze Pichola. Do wyboru są dwie opcje: godzinna zaczyna się z tereny pałacu i obejmuje wizytę w pałacu Jag Mandir znajdującym się na wodzie, druga starująca spoza terenu pałacu, tańsza i trwająca 20 min. W obu przypadkach ceny są znacznie wyższe w porze zachodu słońca.
Tym, którzy chcą nieco bliżej zapoznać się z lokalną kulturą i sztuką polecam wieczorne przedstawienie w Bagore Ki Haveli, gdzie zobaczyć można pokazy tańca tradycyjnego na przykład z płonącymi naczyniami na głowach!), pokazy kukiełkowe i rajastanski tradycyjny teatr.
W Udaipurze do zobaczenia jest sporo, choćby samych pałacy jest sporo. Koniecznie znajdźcie jednak czas, żeby pospacerować bez celu wzdłuż wody, czy w okolice lokalnych targów lub przepięknej świątyni Jagdish, żeby nacieszyć się niespieszną i relaksującą atmosferą miasta.
...
Udaipur to bez wątpienia jedne z przyjemniejszych miast w Indiach, które odwiedziłam.
W internecie znajdowałam peany na jego cześć, oczekiwania miałam więc spore. Chyba jednak złoto, a nie biel to mój kolor, bo Jaisalmer nadal zostaje moim ulubionym miastem.
GARŚĆ INFORMACJI PRAKTYCZNYCH:
- w Udaipurze znajdziesz dobre noclegi na kazda kieszeń: od hosteli po wspomniane pałace. My się szarpnelismy na nocleg za ok 20$ i jeśli mieści się to w Waszym budżecie to bardzo gorąco polecam Hari Niwas Guest House. Prowadzony przez dwie przesympatyczne siostry i z pysznym śniadaniem w cenie a do tego w super lokalizacji.
- Jesli chcecie zjeść pyszne thali, idźcie do Lotus Cafe. Za 160 rupii 2 osoby się najedzą
- w Udaipurze działa Ola i Uber, w 90% przypadków ceny taksówek będą tam niższe niż u kierowców, którzy zaczepią cię na ulicy i z którymi będziesz się targować
*W sumie to trochę zabawne, że w Wenecji Zachodu, aka Wenecji jeszcze mnie nie było.
**Udaipur nazywany jest też Białym Miastem
Komentarze
Prześlij komentarz