Część pierwsza: Taj Mahal
6 rano. Z każdą minutą światło wschodzącego słońca zmieniało się, a z nim odcień białego marmuru. Są miejsca i historie tak piękne, że wzruszenie chwyta za serce. Bo czy istnieje inna historia o miłości, tak wspaniała jak ta?
Dawno, dawno temu, za górami, lasami i pustyniami żył cesarz Szahdżahan. Sahdżahan był władcą dobrym i kompetentnym. Mówi się, że za jego panowania księstwo Mogołów osiągnęło szczyt rozwoju i bogactwa.
Dawno, dawno temu, za górami, lasami i pustyniami żyła Arjumand Banu Begum, córka szlachcica perskiego i urzędnika na dworze Mogołów. Arjumand była nie tylko piękna, ale też inteligentna i wykształcona. Już w młodym wieku wzbudzała zainteresowanie mężczyzn na dworze cesarza. Któregoś dnia usłyszał o niej Sahdżahan. I tak rozpoczęła się najsłynniejsza (sorry, Romeo i Julia) historia miłosna świata.
Sahdżahan i Arjumand, która nazwana została przez ukochanego Mumtaz Mahal - “Ozdobą” albo “Wybranką Pałacu”, wzięli ślub gdy Mumtaz Mahal miała 19 lat. 5 lat po tym, jak po raz pierwszy się spotkali.
Mahal była trzecią żoną cesarza, podobno jednak ten kochał ją tak mocno, że zrezygnował z przywilejów poligamii i poza obowiązkowym spłodzeniem synów z pozostałymi żonami, ignorował je zupełnie. Sahdżahan i Mumtaz byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi, kochankami, powiernikami i doradcami. Żyli ze sobą 19 lat i mieli 14 dzieci. Niestety po komplikacjach po 14 porodzie Mumtaz Mahal zmarła, zostawiając Sahdżahan niemal oszalałego z rozpaczy i smutku.
Pogrążony w żałobie Sahdżahan zlecił wybudowanie mauzoleum dla swojej żony jako dowód nieśmiertelnej miłości i małżeńskiego oddania.
20 lat później ukończono budowę Taj Mahal. Mówi się, że przy pracach budowlanych wykorzystano ponad 1000 słoni i 22000 robotników, malarzy i innych rękodzielników. Charakterystyczny biały marmur przywieziono z Rajastanu, jaspis z Punjabu, jadeit i kryształ z Chin, turkus z Tybetu, lapis lazuli z Afganistanu i szafiry ze Sri Lanki. Sahdżahan nie szczędził środków by stworzyć coś do tej pory niespotykanego, godnego pamięci swojej żony.
To nie koniec tragedii w historii Sahdżahana. Uwięziony przez swojego syna w nieodległym forcie w Agrze postępy prac budowlanych mógł obserwować jedynie na odległość. Połączył się z Mahal po śmierci, kiedy jego szczątki pochowano w grobie obok grobu ukochanej.
I
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
- Wstęp dla obcokrajówców kosztuje 1100 rupii (1050 przy kupnie online) plus dodatkowe 200 rupii za wejście do mauzoleum. Moim zdaniem warto je odwiedzić, choć w środku jest znacznie mniej imponujące niż na zewnątrz.
- Bilety dla turystów to tzw. “High Value Ticket”. Posiadacze takich biletów mogą skorzystać ze specjalnych, krótszych kolejek i darmowych busików z parkingu przy Wschodniej Bramie do bramy. W cenę wliczona jest też butelka wody i jednorazowe nakładki na buty.
- Wchodnia Brama uznawana jest za bramę “dla turystów”, bo to w tej okolicy znajduje się najwięcej hoteli. Podobno w ciągu dnia są tu mniejsze kolejki, na wschód słońca - niekoniecznie.
- Kontrola przed wejściem jest bardzo ścisła. Nie można wnosić dużych plecaków, jedzenia i picia (poza wspomnianą butelką wody), statywów, lekarstw. Generalnie, najbezpieczniej przyjść tylko z paszportem, telefonem i aparatem. Kolejki są osobne dla kobiet i mężczyzn,
- Podobno najlepszy czas na odwiedziny to wschód słońca - jest wtedy nie tylko chłodniej, ale i mniej tłoczno.
- W weekendy ponoć tłumy są największe, ponieważ do tłumu turystów dołącza wtedy też tłum Hindusów.
Część druga: reszta Agry
Czy poza Taj Mahal jest w Agrze jeszcze coś innego wartego zobaczenia? A i owszem. Grzechem byłoby nie pójść do fortu, rozległej budowli z XVI wieku z charakterystycznego czerwonego kamienia. Jest to największy fort zbudowany podczas panowania Mogołów, miasto w mieście z pięknymi krużgankami, placykami, pałacykami i ogrodami. Wejście kosztuje 600 rupii, ale za okazaniem biletu do Taj Mahal przysługuje 50 rupii zniżki.
Kontrola tu jest równie ścisła jak w Taj Mahal. Paweł próbował przemycić w plecaku towar niedozwolony i po długich dyskusjach,śmieszkach, chiszkach i puszczaniu oka udało się przekonać strażników, żeby zamiast go wywalać, przyjęli dar w postaci jednej prezerwatywy. Niech żyją nowe standardy łapówkarstwa.
A jeśli chodzi o jedzenie, to tylko w Good Vibes! Ich thali special (350 rupii za jedzenie dla dwóch osób) był tak dobry, że przyszliśmy na niego dwa razy. Zdobyliśmy też szacun kucharza i kelnera, bo nie tylko zamówiliśmy “Indian spicy” ale też wylizaliśmy talerze aż lśniły. Po pierwszym takim pokazie dostaliśmy 10 rupii zniżki i trudno mi nie oprzeć się wrażeniu, że wygraliśmy jakiś zakład.
Komentarze
Prześlij komentarz